O spełniających się marzeniach czyli jak to właściwie jest z tym żużlem.

Każdy z nas ma marzenia ale czy chociaż 1/10 osób próbuje je spełnić? Czy jesteśmy na tyle odważni by je gonić? Ja jestem. Żużel to coś co właśnie pozwala mi się realizować. 
Od ponad 2 lat już na 100%. Od małej dziewczynki, która chodziła z dziadkiem na mecze marzyłam by móc swobodnie porozmawiać z zawodnikami czy zrobić sobie z nimi zdjęcie. W momencie gdy GKM Grudziądz awansował do Speedway Ekstraligi i pojawiła się wizja przyjazdów do mojego miasta Mistrzów Świata, wzięłam sprawy w swoje ręce. Stwierdziłam, że drugiej takiej okazji może nie być. De facto sama nie mam zielonego pojęcia jak to się wszystko potoczyło. Dzisiaj jednak śmiało mogę powiedzieć, że moje oczekiwania zostały przekroczone. To, że mam możliwość przebywania w parku maszyn, że mogę rozmawiać z zawodnikami jak z dobrymi kumplami jest niesamowite, Jestem bardzo wdzięczna wszystkim tym, którzy mi pomogli i pomagają dalej, bo nie zawsze wszystko jest takie łatwe jak się wydaje, szczególnie początki bywają trudne, U mnie było tak samo, nowa sytuacja, nowi ludzie, stres. Teraz już jest inaczej, jeżeli się denerwuję to tylko wynikiem meczu. Czuje się na tyle pewnie, że wiem, iż nie ma sensu się stresować ponieważ nawet jeżeli zrobię błąd mówiąc po angielsku to świat się nie zawali.
Żużlowcy to zwykli ludzie mając niezwykle twarde kości, przekonałam się już kilkadziesiąt razy o tym. Moment w którym zawodnik mówi do mnie po imieniu lub mówi jako pierwszy zwykłe "cześć" uświadamia mi, że warto. Warto było się angażować, pokazywać czy jeździć na zawody.
Jasne, są osoby, które rzucają kłody pod nogi, jednak najważniejsze to nie zwracać na nich uwagi, czasami zdarzają się też fałszywi "przyjaciele", którzy jak się o okazuje odzywają się gdy czegoś potrzebują lub wiedzą, że moje dobre serducho zawsze im pomoże...
Tak czy siak! Pamiętajcie by spełniać swoje marzenia i nie odkładać ich na później bo może się okazać, że jest już za późno. 



Z Grześkiem Zengotą

Z Darcym Wardem. Jedno z największych marzeń spełnione. Gdy w 2015 roku Darcy doznał kontuzji, która zakończyła jego karierę nie wierzyłam, że uda nam się spotkać. Los sprawił mi wielką niespodziankę kiedy to w sierpniu zeszłego roku pojawił się on w Toruniu na meczu. Chwilka rozmowy, wspólne zdjęcie wystarczyło by po raz kolejny móc powiedzieć "nigdy nie mów nigdy...".

Przyłapana z Taiem Woffindenem

Z Krzyśkiem Kasprzakiem

Przyłapana na podpisywaniu plakatów z Antonio Lindbackiem

Tu podwójnie przyłapana na foceniu z Piotrkiem Pawlickim


Tak wyglądają momenty, kiedy w wyścigu bierze udział mój ulubiony zawodnik. W takich sytuacjach nic więcej się nie liczy- chęć by wygrał jednak najważniejsze jest by dojechał cały do mety 
Z Martinem Vaculikiem

           

Z Krzysiem Kasparzakiem po pierwszt\ym finałowym meczu w sezonie 2017





Komentarze

  1. piękna i zdolna :) trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu! Moja wnuczka Marta ma podobne zainteresowania jak Ty. Jest na każdym meczu GKM w parku maszyn i na wyjazdach. Próbowała jazdy na żużlu dwa lata temu. Żużel to jej pasja....powinniście się spotkać a może się znacie??? Jak cos dam namiary. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Taak. Znamy się. Pozdrawiam 😄

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz