Plusy i minusy spełniania marzeń- uważaj komu ufasz bo czasami trafisz na FAŁSZYWYCH "przyjaciół"

Spełnianie marzeń to swego rodzaju sukces. Za każdym sukcesem stoją ludzie, którzy pomagają, u  mnie też tak było... i każdej takiej osobie jestem ogromnie wdzięczna. Jednak, żeby nie było aż tak dobrze i kolorowo, spotkałam na swojej drodze kilka fałszywych twarzy...żeby było śmieszniej to same dziewczyny. Życie nauczyło mnie, że mając miękkie serce trzeba mieć twardy tyłek. Nie można ciągle pomagać komuś bo po jakiś czasie okazuje się, że zostało się wykorzystanym przez kogoś. Nie mówię, że tak jest zawsze ale trzeba być czujnym. 
Teoria to jedno ale życie to drugie.
 Mimo tego, że kilka razy spotkały mnie takie sytuacje to i tak nie  wyciągnęłam odpowiednich wniosków a może to i lepiej? Bo jak już się przyjaźnić to prawdziwie, bez dystansu, pomagając. 
Teraz już nawet nie zwracam uwagi na takich ludzi. Mam jedną prawdziwą przyjaciółkę, która z żużlem nie ma nic wspólnego. Mam tę pewność, że nie zadaje się ze mną tylko dlatego by wejść do parku maszyn i zrobić sobie zdjęcie z zawodnikiem. A takie przypadki były, nie wyobrażam sobie sytuacji, gdzie ja wchodzę do chłopaków a "przyjaciółka" zostaje przed markiem maszyn. Nie ma takiej opcji nawet. Był przypadek gdzie przy mnie zawodnik był wychwalany a za moimi plecami wyzywany. Nie toleruję tego, liczy się szczerość i intencję. 
Plusy tych sytuacji są takie, że na całe szczęście mecze/ zawody na których byłyśmy razem nie kojarzą mi się z czymś złym, przykrym tylko z super ściganiem i spełnionymi marzeniami przez zawodników.

Kiedyś potrafiłam z takimi osobami rozmawiać godzinami a teraz? Teraz nie mam ochoty nawet patrzeć na nie ale po takiej ilości łez jakie za każdym razem wylałam to chyba normalne...
Pozdrowienia dla A, A, M i W.😏

 Fajne jest to, że z większością zajebistych ludzi, których poznałam mam kontakt nawet po sezonie i zdrowe relację.Jedno drugiemu pomaga. I... zawsze można liczyć na nich.




Komentarze